Newsletter |
Aby mc otrzymywa e-maile z Kama Starachowice musisz si zarejestrowa. |
Aktualnie online |
Goci online: 16
Uytkownikw online: 0
cznie uytkownikw: 3
Najnowszy uytkownik: marko1321
|
Kalendarz |
Ni |
Po |
Wt |
r |
Cz |
Pi |
So |
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
7 |
8 |
9 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
|
|
|
|
|
|
|
Starem przez Sahar |
1080 kilometrw we wntrzu Sahary. Przystajemy na par godzin. Sionce prawie w zenicie. Wysoki samochd pozwala na wpeznicie w jego cie, ktry kojarzy si z Modem — nasze cienie maj 46C!... Aby usprawiedliwi tytu i przedstawi swj wasny stosunek do samochodu, musz poprzedzi t relacj krtkim wyjanieniem. Jestem wewntrznie przekonany, e samochd to istota ywa, zmienna, potrafi si „uoy do rki" i pozwala kierowcy ksztatowa swj charakter, nabiera bowiem cech wynikajcych z indywidualnego stylu jazdy uytkownika. Tym samym owo mie, bardzo popularne, oglnie dostpne, niespecjalistyczne narzdzie zyskuje co wsplnego z czowiekiem. Interesuje mnie funkcjonalno zespow okrelana za pomoc reakcji kierowcy na bodce zewntrzne wystpujce w czasie ruchu pojazdu. Badania tych reakcji s przydatne zarwno do projektowania informacji sygnalizacyjnej, jak rwnie do takich rozwiza konstrukcyjnych i takiego ksztatu oraz usytuowania urzdze, ktre optymalnie uatwiyby obsug, narzuciy podwiadomoci prawidowe nawyki, umoliwiy ich szybkie zapamitanie i utrwalenie, a wszystko to przy uwzgldnieniu ludzkich zdolnoci ruchowych i moliwoci orientacyjnych. Granica midzy czowiekiem i jego ulubion maszyn staje si jeszcze bardziej elastyczna ze wzgldu na wzajemne interesy; samochd wygodnie przenosi pasaera z miejsca na miejsce, czowiek z kolei dba o samochd. Samochd, ktry przej funkcj piknych zwierzt — koni, wielbdw, soni — dziedziczy rwnie w pewnym stopniu ludzkie przywizanie, na ktre zasuguje swoj sprawnoci i posuszestwem, logik formy i bogactwem wrae, jakich gotw jest dostarczy. Romantyczne spojrzenie na samochd nie przeszkadza w dokadnej znajomoci wszelkich moliwych tajemnic silnika. Zainteresowanie nimi wypywa i z wrodzonej ludzkiej ciekawoci, i z przekonania o koniecznoci upraszczania, usprawniania mechanizmu.. Na przykadzie badania zabytkw kultury materialnej z rnych okresw dziejw ludzkich widzimy, e wynalazki dokonane przez czowieka od pradziejw imponuj swoj logik. W technice niewzruszona pozostaa prastara zasada szukania rozwiza najprostszych i cigle istnieje moliwo odkry przypadkowych, bdcych wynikiem uwanej obserwacji. Jestem zwolennikiem koegzystencji midzy maszyn a czowiekiem, mylnie niekiedy sobie przeciwstawianych. Na pustyni ycie ma jeden wymiar: trzeba o wszystkim decydowa samemu i bra odpowiedzialno za kad decyzj, a STAR 66 jest samochodem seryjnym, nie przystosowanym specjalnie do przejazdu przez Sahar; ma natomiast za sob trasy w Azji. W zakadach FSC odradzano zabierania w now podr tego samego samochodu, ktrym w ubiegym roku przejechaem do Afganistanu. Sprawia wiele kopotu przez nadmiern eksploatacj — norma producenta na obcienie dopuszcza w terenie 2,5 tony, a by zaadowany 6 tonami i do tego dochodzia przyczepa 1,5 tony. Ale wanie dziki tym kopotom poznaem dokadniej samochd i na tym zbudowaem zaufanie. Powinnimy wygra. Nieatwo zadowoli czytelnika wymagajcego barwnych wydarze i przygd, i to przede wszystkim przygd czowieka oddzielonego od maszyny. A tymczasem widz tylko pustyni z jej bezkresnym horyzontem, od ktrej odgradza mnie kabina samochodu. Czas jest nieubagany, przesuwa mnie wraz z pojazdem po bezkresnym, gorcym, suchym oceanie, myl rwie si, jest upa. Namoczony dla ochody rcznik wydaje zapach spalonego elazkiem ptna. Nieskoczono piasku... Maszyna jest dzieem myli i rk ludzi... Dziki maszynie czowiek staje si mniej zaleny od przyrody... Maszyna ochrania mu ycie... Monotonny, pewny i silny dwik pracy silnika uspokaja, sysz szmer przesypywanego koami piasku. Upa, gorcy, suchy ar i nieogarnity spokj — cisza, ktrej nie potrafi zakci praca pojazdu. Wychylam si z kabiny, patrz na koa. Wszystko dobrze, ale lad pozostawiony na piasku przypomina mi to, co pozostao za nami. Stopniowo zapominam, gdzie jestem, ju nie czuj upau, oczy automatycznie wyszukuj przed pojazdem najdogodniejszych moliwoci przejazdu pomidzy barchanami. Silna i budzca zaufanie maszyna daje mono wraca po wasnych ladach, pozwala na zapadnicie w mylowy trans. Wywoane obrazy pojawiaj si na tle bezkresu tak niepojtego, e przestaje on by realnym tem. Przed oczami przesuwaj si prawie realne obrazy ludzi, miast, myl bdzi wok rozmw, minionych sytuacji, pozostawionych daleko bliskich. Nagle czuj zapach benzyny! Dlaczego? Otaczajcy wiat przybiera natychmiast rzeczywiste ksztaty. Czy to silnik? Nie, pracuje miarowo, spokojnie. Wic co? To nie std, nie z kabiny. Szukam zapachu w powietrzu, nie powinienem si zatrzymywa, podczas ruchu wiatr rozprasza opar benzyny, oddala moliwo poaru. Samochd pracuje na odpowiednim przeoeniu, zatrzymanie si spowoduje utrat staej szybkoci, ktr pojazd mozolnie zdoby, trzeba wtedy zaczyna od nowa. Wsz nadal za zapachem i jest! To z tyu. Woam: „Arpad, sprawd beczki, moe ktra leje!"... Tak, to przepuszcza! korek! Powraca wiat wyobrani. lad pozostawiony na piasku zmusza do powrotw. Jest to ucieczka, ktra pomaga trwa: wyjazdy, dom, Mongolia, pustynia Gobi, to byo... Zaraz, kiedy to byo? 64 rok czy... Nie, to przecie 1963, 64, 65. Tak, ale wtedy byo twardo, mao piasku. „Piasek" - — to sowo powoduje momentalny powrt na tras, nasuchuj, wszystko dobrze — skrzynia biegw, silnik, way pdne, czysty ton pracy. „A widzisz, wszystko dobrze" — myl z sympati o STARZE. Waciwie czasem rozmawiam z nim i jest to dialog w jzyku ojczystym, bowiem trzej jadcy ze mn koledzy s Wgrami i wsplnie porozumiewamy si w jzyku niemieckim. Cisza na biwaku. Dzi wyjtkowo bezwietrznie. Le na piasku. Nade mn bliska a jednoczenie nieogarnita kopua nieba z miliardami iskier. Czuj zapach rozgrzanego oleju i elaza, samochd stygnie obok. Nagle niepokj o to, czy rano zastartuje jak zwykle, od razu i bezbdnie, czy wszystko bdzie dobrze. Jeszcze raz kontroluj w pamici czynnoci, jakie wykonaem po zatrzymaniu si na biwak. Nie mog zasn: myl o tym, e nie mam radionadajnika. Przypominam sobie pierwsze godziny, gdy wjedaem w piaski. Mylaem: „moe zawrci?" - ale nie mogem si zdoby na zatoczenie krgu, co pchao mnie do przodu, za wszelk cen do przodu. Pierwszy dzie — jeszcze mona wrci, jeszcze czuem si bezpieczny, e jestem tylko o jeden dzie jazdy od ludzi. Drugi... trzeci... czwarty dzie, dalsze... i tak nabieram zaufania do maszyny. A przyszed dzie, w ktrym nie byo odwrotu — to poowa trasy, teraz tylko naprzd. Wydawao si, e najgorsze jest za mn. Gdybym wiedzia pierwszego dnia, jak bdzie dalej, moe zawrcibym. Po co to robi?... — zastanawiam si, myl, e przyjemnie jest decydowa o sobie, y bez zawici i zazdroci, bez tego wszystkiego, co czyni ycie walk bez sensu. Tutaj mam ten jeden wymiar: musz osign cel i tylko ja decyduj, w jaki sposb to zrobi, decyduje te wiadomo, dla kogo to robi. Wielka atramentowa cisza. Usypiam. Wstaj na godzin przed wschodem soca, budz Wgrw, towarzyszy wyprawy. niadanie. Sprawdzam benzyn, zabraem na ten odcinek Sahary 1300 litrw, wydaje si z oblicze dotychczasowych, e to powinno wystarczy. Rezerw mam tylko na 320 km, o tyle wolno si pomyli zmierzajc do miejsca, gdzie s ludzie i benzyna. Pytam Denesza, ktry zajmuje si wydzielaniem wody, ile mamy rezerwy. Zabralimy 270 litrw, na wicej nie byo miejsca. Ale wszystko na razie dobrze. Biwak na 1080 kilometrze we wntrzu Sahary. Przystajemy na par godzin, soce prawie w zenicie, nasze postacie rzucaj cienie ledwie zakrywajce nasze stopy. Wysoki samochd umoliwia wpezniecie w jego cie, ktry zawsze kojarzy si z chodem. Nasz cie ma 46C! Lec wtykam termometr w olepiajc plam piasku, sigajc a gdzie ku horyzontowi. Czuj upa na wycignitej z cienia rce i tym bardziej chodniejszy jest nasz cie. Termometr wyjty z piasku wskazuje 64C. Cisza. S to najgortsze godziny dnia: 10. do 17. Mona by jecha, ale to zbyt ryzykowne naraanie odpornoci ludzi i maszyny. Zapadamy w nerwowy psen. Przeszkadza olepiajce wiato, nie pomaga dodatkowe zasanianie oczu, blask przewierca cae ciao. Cisza zabijajca natychmiast kady dwik. Patrz na zegarek: zatrzymalimy si dopiero 20 minut temu! Trzeba co robi. Schodzc z samochodu, pozdejmowalimy wszystko, co nam bdzie potrzebne do obiadu, do popoudnia nie musimy wychodzi z cienia. Powoli, tak aby to nam zabrao jak najwicej czasu, dzielimy zawarto puszek, podajemy sobie menaki, yki, wod. Nasz obiad skada si z suhara z piaskiem, a cilej — piasku z rozmoczonym sucharem, piasku z zielonym groszkiem, piasku z sardynkami, piasku z wod, piasku z demem, piasku z rodzynkami, piasku z daktylami i na deser — piasku wdychanego z dymem papierosa. Stale obawiam si poaru, to chyba najgroniejsze, co mogoby si wydarzy: wszystko zeschnite na pieprz, a do tego jeszcze par setek litrw parujcej benzyny... Lepiej o tym nie myle. Co czarnego przemyka par metrw od nas, raz, drugi. Nie mam pojcia, co to takiego. Wychylani ostronie gow, nic nie widz. Krc gow na wszystkie strony i nagle — mign ptak! Przygldam si i rozpoznaj charakterystyczn sylwetk jaskki: kry nad nami. Staram si jej nie poszy, powoli nalewam do puszki wod i, czogajc si, wolno przesuwam puszk o par metrw od samodiodu. Po kilku niskich okreniach jaskka siada i pije. Musiao jej dobrze dopiec. Moe kiedy miaa swoje gniazdo pod okapem stajni w kraju? Std, gdzie obecnie si znajdujemy, jest 680 kilometrw w prostej linii do wybrzea Morza rdziemnego, do najbliszej studni w Um Al Araneb — 123 kilometry. Wiatr, zamiast chodzi, parzy. Monotonna, bez zakce praca silnika pozwala uciec od rzeczywistoci. Jest to wypoczynek zbudowany na zaufaniu do maszyny.-Z sympati wspominam fabryk, kadr techniczn, dyrektorw, robotnikw, przywouj pojedyncze postacie, wracaj ich oczy patrzce z sympati, niedowierzaniem i trosk. Gdyby teraz wiedzieli, e wszystko jest dobrze! Wiem, e musz dojecha i musi wrci do nich ten samochd. Gdy wyjedaem w pustyni, czny ciar samochodu wynosi 11 ton, teraz ubywa paliwa, wody i ywnoci, jest coraz lej. Tak, pustynia Gobi to by przedsmak tego, co jest tutaj. Potem, w 1966 r., tym samym samochodem: Turcja z cudn wod Morza Czarnego, Ararat, Irak, Iran — Wielka Sona Pustynia, Jordania — Morze Martwe z fenomenaln kpiel, Bagdad — egzotyka wschodu, oazy, Jerozolima, Babilon, Jerycho, cedry libaskie, Syria — Crac de Chewalier i urocze gry Afganistanu — Hindukusz. Szlachetni, prymitywni i serdeczni Nafarowie — ludzie gr, a potem lodowce, wieczne niegi i wdrwka po skalnych szlakach. To przypomina mi koleg, ktry pozosta tam na zawsze, pozosta w wiecznym majestacie siedmioty-sicznego szczytu. Zaczynam odczuwa upa, byskawicznie przeskakuj myl z chodu lodowcw w ar wielkiej, piaszczystej patelni. Kontroluj przyrzdy: woda 80C — dobrze, olej — dobrze, ale jednak co si dzieje. Sprawdzam kolegw, widz szare mimo opalenizny twarze — napicie. Musz wyglda tak samo. Patrz na zegar, szybka kalkulacja i dochodz do wniosku, e dla zapewnienia bezpieczestwa, ze wzgldu na rezerwy wody do picia, powinnimy jeszcze jecha okoo 40 minut. Teraz ju nie mona marzy, to ostatnie minuty przed nasileniem upau, gdy soce stoi w zenicie. Ostrone zmiany obrotw silnika; czuj si tak, jakbym pracowa tak jak on. Musz mu pomaga, wybieram jak najmniej grzsk tras, klucz wic... Kompas, ale kompas skacze, musz pamita, gdzie byo rano soce, przypominam sobie jego wdrwk po niebie. Obserwuj mikroskopijny cie samochodu na piasku. Tak, tamte lekkie wzniesienia powinny by bardziej na prawo. Jeszcze par kilometrw i stajemy na biwak. Przed sob mam lekki spadek, bdziemy mogli wczeniej wyruszy, zjazd uatwi rozpdzenie samochodu po grzskim piasku. Kady z nas wyszukuje sobie kawaek cienia pod naszym domem na koach. Pijemy wod — ma 39C, jest niesmacznie ciepa, ale ma w sobie jakie resztki cech napoju. Zaczynam obserwowa rne elementy samochodu, jestem pewien, e nic si nie moe popsu, mam tak wielkie zaufanie do tej maszyny. Kontroluj cinienie powietrza w oponach — wszystkie koa 0,5 At, powinno by dobrze. Od rana przejechaem 75 km w cigu 3 godzin i 55 minut. Przeliczam poprzednie dane — wychodzi, e rednia jest wysza ni przyjta w kalkulacjach, w granicach 31 km/h. To dobrze, dalej przesuwa si granica bezpieczestwa. Denesz budzi si z drzemki i robi pomiary temperatury. Notuj podawane wyniki — temperatura otoczenia w cieniu: 52C, temperatura piasku: 63C, temperatura w socu: 69,5C. Nie wiem, co myl koledzy, ja le i obserwuj termometr i myl teraz tylko o tym, aby supek rtci nie podnis si ani o milimetr. Czy to mona przetrzyma? Ile moe wytrzyma ludzki organizm? Nie rozmawiamy. Mija okres nasilenia upau, a z nim strach przed gorcem. Powoli wszyscy nabieramy ochoty do ycia. Szoni pitrasi na maszynce jak piekielnie parzc zup z papryk — to przysmak Wgrw. Zupa jest wietna, gorca i piekca, pozwala odczu rnic pomidzy nami a otaczajc nas spiekot. Po poudniu czeka nas podobno najgorszy odcinek — wysokie do 150 m wydmy. Wydaje si, e nie moe ju by nic groniejszego ni dotd. Przejedam ten odcinek piewajco, wiem, e jeszcze par dni i zobaczymy ludzi. Nastpnego dnia, pomagajc Arpadowi spakowa materac, zobaczyem pod nim dwa sczepione z sob jadowite skorpiony. Jeden by nieywy, prawdopodobnie dlatego, e walczyy z sob, day spokj picemu. Burza piaskowa — chamsin — trwaa dwa dni. Przejechaem bardzo mao, ale dzi mona znowu marzy, napicie maleje, soce, dobra widoczno, na horyzoncie gry Tibesti. To najlepszy sprawdzian, e mamy dobry kierunek. Obliczam: do Fort Lamy jeszcze okoo 1500 km Sahary. Czy zastan tam listy z domu? Po poudniu pierwsze wystajce z oceanu piaskw skay. Staj na przerw obiadow pod samotnym zespoem gr. Pierwszy raz w cieniu, ale ciepo jak w piecu. Czuj gorce uderzenia do gowy. Ciekawo gna mnie jednak midzy skay, i co za rado! Znajduj na jednej z nich wykuty rysunek krowy. To jest nareszcie co, czego nie byo w opisach. W zacienionych szczelinach skalnych s te lady ognia. Jak dawne? Znalazem 39 miejsc z rysunkami. Nie zwracam ju na nic uwagi. a po socu ze szkicowni-kiem i aparatami. Kade schylenie si po papier czy owek to wysiek, ktry trzeba doceni, skoro doliczyem si 246 skalnych rysunkw! Wikszo przedstawia zwierzta: krowy, byki, antylopy, jest te nosoroec, s yrafy, psy. Po obiedzie odnajduj jeszcze sonie, kozice, owce, yrafy w ctki, krowy w aty. Rysunki spotyka si na gadkich cianach i w miejscach zacienionych, zwykle tu u podna gr. Tak wygldao pierwsze spotkanie z rysunkami na skaach. Docieramy do oazy Bardai. Pierwszy kontakt z ludmi i wiadomoci ze wiata. Mamy rezerw wody pitnej. Z ukadu chodzenia ubyo przez cay czas 1,5 l wody. Zatrzymujemy si tutaj kilka dni. Wpierw przeprowadzam kosmetyk wozu. Poznajemy yjcych tu Tibu — mieszkacw tych gr. Wieczorem, po obejrzeniu tacw na jednym z placw wioski, jestemy zaproszeni przez mieszkaca ssiadujcego z nami „domku". Ciemna, bezksiycowa noc, nie wida gwiazd, pyy niesione przez wiatr z pustyni przysoniy zupenie niebo. Idziemy rzdem, prowadzi gospodarz, co tam przede mn majaczy, ale kieruj si raczej suchem, nie odrniani nawet swoich stp od piasku, sycha tylko szelest jego przesypywania i guche stpnicia. Wciskamy si w skupisko domkw i ograniczajcych podwrka cian z trzciny. Czuj j wycignitymi przed siebie domi. Jest jeszcze szelest ocierajcych si ramionami poprzednikw. W tym momencie uzmysawiam sobie, jak potny jest bezmiar Sahary. Id na kocu, wydaje si, e gdybym przystan, ucichn kroki i nie bdzie ju nic. Na chwil zatrzymaem si, jest cisza, pna noc, nie sycha odgosw osady. Stoimy na podwrku, ktre si raczej wyczuwa, ni widzi. W rozjaniajcej si purpurowej powiacie spostrzegam, jak gospodarz rozdmuchuje mikroskopijny ar wgielkw na rodku zagrody. Obok ognia le dwie postacie. Jedna wstaje — to ona gospodarza — przynosi derk, ktr ukada pod cian ogrodzenia. Gospodarz zaprasza do siadania. Ognisko owietla ju do dokadnie czworobok piasku zamknity wysokimi na 2,5 m ciankami grodzonymi z trzciny. Cz zajmuje domek, wykorzystujc dwie narone cianki. Wida wyranie tylko otwr wejciowy, brak okien. Drugi czerniejcy otwr to wejcie do szaasiku gospodarczego. ona gospodarza pooya si ponownie obok syna, ktry nie poruszy si od naszego wejcia. Udaje, e pi, czasem jednak blask ognia zdradza, e obserwuje nas spod przymruonych powiek. Obydwoje z matk le na piasku owinici w burnusy, podoywszy pod gow donie. Le porodku prostokta ograniczonego usypanym z piasku wakiem. Zastanawia mnie to, ale o nic nie pytam. Jak dotd, panuje milczenie, nikt nie powiedzia ani swka. Gdy wchodziem, moje „salam alekhoum" rozwiao si gdzie nad podwreckiem. Przypuszczam, e kobieta nie powinna odpowiada, a may by za may, aby przyjmowa goci. Gospodarz przyszed z nami, pozdrowiem wic oglnie dom. Waciwe powitanie trwao ptorej godziny, bowiem naley do niego parzenie i picie herbaty. Jest to cay ceremonia, objaw gocinnoci i obrzdek powitania. Nieprzestrzeganie tej tradycji moe by uwaane za obraz. Jest to tak powany rytua powitalny, e czynnociami z tym zwizanymi moe si zajmowa tylko mczyzna, i to najwyszy stopniem w hierarchii rodzinnej. Ten sam ceremonialny zwyczaj obserwowaem w Azji. W zupenej ciszy obserwuj ruchy gospodarza. Czasem doleci jaki odgos z otaczajcych nas zagrd, czasem zaszeleci, poruszona lekkim wiatrem, trzcina ogrodzenia. Sycha bardzo wyranie rozdmuchiwanie aru przez gospodarza. Ogie pali si bardzo oszczdnie, utrzymywany kunsztownie tylko tyle, ile go potrzeba. Pomyk dotyka metalowego naczynia, zawieszonego na skonie wbitym w piasek prcie. Gospodarz tak si zapamita w czynnociach, jakby nas tu wcale nie byo. Przyniesione poprzednio wraz z czaj- niczkiem malutkie czarki stoj pkolem na piasku. Woda zagotowaa si i nasz mistrz ceremonii nalewa wrztku do czajniczka, w ktrym ju jest herbata z kawakiem cukru. Teraz czajniczek zostaje zawieszony nad ogniem i przez przesuwanie aru utrzymuje si w nim odpowiedni temperatur, po czym przelewa si zawarto na moment do innego naczynia i z powrotem. Czynno t powtarza si parokrotnie. Gospodarz nalewa do swojej czarki, prbuje odrobin, ocenia, czy napar jest odpowiedni, i wlewa na powrt do czajniczka. Jeszcze chwil podgrzewa, po czym zrcznie napenia czarki, lejc pyn cienkim strumykiem z wysoka. W ten sposb nalewana herbata ochadza si odrobin i lekko pieni na powierzchni. Kady z nas, wedug zaplanowanej przez gospodarza kolejnoci, co podkrela wiek lub wano gocia, otrzymuje czark. Pijemy maymi yczkami i pust czark podajemy do rk gospodarza. Tego wymaga ceremonia, nie wolno te odstawi czarki na piasek, mona by obrazi dom i domownikw. T sam herbat zaparza si trzykrotnie i kady z nas wypija po trzy czarki. Herbata ma dodatek mity, co nadaje jej specyficzny smak. Wydaje si, e nasz gospodarz doda wicej mity przy trzecim zaparzaniu. Siedz wygodnie oparty, caodzienna praca na upale daje si we znaki, tym bardziej e podczas dnia nie pimy, jak to robi krajowcy, szkoda nam czasu. Teraz wic ju po pnocy czuj znuenie i poddaj si ciszy. Sysz tu za swoimi plecami szelest trzciny, przez chwil pomylaem, e to mysz, i przestaem zwraca uwag na szmer. Po chwili delikatny szmer si powtrzy. W tym samym momencie chopiec unis gow, gospodarz momentalnie podsyci ogie i powiedzia: „Smet ada"! (Suchaj tam!). Chopiec paroma cichymi skokami znalaz si tu przy mnie. Sypie piaskiem, podnoszc koce trzcin. Dwa, trzy uderzenia trzyman w doni zwinit szmat, po czym wygarnia bliej wiata troch sfatygowanego skorpiona. Po ostatniej czarce podnosimy si i, odprowadzeni przez gospodarza, wychodzimy. W trakcie poegnania zapytaem o przeznaczenie usypanego dookoa picych waka z piasku. Gospodarz wyjani, e jest to ochrona przed skorpionami. Podobno picy ma usysze, jak usypuje si piasek pod wdrapujcym si na to ogrodzenie skorpionem. Wydaje mi si jednak, e pajczaka odstrasza samo wspinanie si, ktrego woli dla wygody unikn, tym bardziej e nie odywia si ludmi. Przypadki poku ludzi przez skorpiony zdarzaj si wtedy, gdy owad si broni. Codziennie robi wypady po kilkanacie kilometrw od oazy w poszukiwaniu skalnych rysunkw. Plon poszukiwa by coraz bardziej owocny. Znajdywane rysunki przedstawiay ludzi, sceny pasterskie, sceny z polowa, wojownikw i tace kultowe. Rysunki na Saharze pochodz z rnych epok, nawarstwiaj si, s dzieem rnych ludw, ktre tu mieszkay od pradawnych czasw. Stay si one przedmiotem analizy naukowcw. Wiadomo, e w dalekiej przeszoci Sahara bya jednym z najgciej zaludnionych obszarw Afryki. Byy tu pastwiska i woda. Na dugo przed nasz er rozpoczo si powolne osuszanie Sahary i ludzie zaczli z niej ucieka. Gry Tibesti s rejonem mao jeszcze zbadanym. Kady krok, podczas poszukiwa nowych miejsc z rysunkami, kiedy aziem po upale, nie by atwy. Bardzo pomagaa lornetka, co oszczdzao mi podchodzenia do skalnych cian, pod ktrymi nie byo prawie cienia. Siadaem lub kadem si na piasku, wyszukujc wygodne miejsce pod okcie, i wolno przegldaem przez lornetk niedalekie skay. Jeeli niczego nie zauwayem, przenosiem si kilkadziesit metrw dalej i zaczynaem od nowa. Trzeba jednak bardzo uwaa, rysunki znikaj i staj si niewidoczne przy zmianie owietlenia. Trzeba wic tak parti pozostawi na inn por dnia, a soce padnie na skal? pod odpowiednim ktem. Na Saharze nawet bardzo dowiadczony fotograf ocenia bdnie intensywno wiata; moe by ono bardzo rne od owietlenia pozornego. Na przykad w okolicy, gdzie s czarne plamy ska poutykanych w zotopowej paszczynie piaskw, a soce jest lekko zawoalowane przez fech-fech — drobny, piaskowy py, nie sposb fotografowa bez wiatomierza z fotokomrk elektryczn. Mijaj dni. Ponad poowa trasy przez Sahar poza nami. Dzi pod wieczr zobaczylimy, co jest tu unikaln rzadkoci — grupk palm w pustyni, wody ani ladu, powierzchnia jak gdyby wyschych bagnisk pokryta biaymi plamami zaschnitego, biaego proszku. To sl. Stajemy na biwak. Rozwieszam hamak pomidzy palmami, ryzyko spania na ziemi jest za wielkie. Ostrzegani przez nomadw, wiemy, e wanie w takich jak to miejscach jest najwicej wy i innych niezbyt miych zwierztek. Tankuj benzyn. Robi to zawsze noc, poniewa nisza temperatura nie powoduje takiego odparowania paliwa, ktre wynosi w warunkach tu panujcych okoo 8%. Potem kad si spa. Budzi mnie silny wiatr, to chamsin. Ruszamy wczenie, bez niadania — przeszkadza wiatr i masy niesionego pyu i piasku. Dotd chamsin nie by grony, ale teraz to ju chyba gibli, jeszcze gorszy. To, co si teraz zaczo, widzimy po raz pierwszy w yciu. Widoczno ograniczona do paru metrw, a czasem wcale jej nie ma, pomimo e osania mnie w kabinie szyba, musz prowadzi wz (o ironio!) w nienych okularach. Obawiam si o system filtrowania powietrza, jest to cika prba dla konstruktorw. Tak mija dzie. Cay czas jad, soca nie wida, nie przypieka wic tak mocno. Jedyna troska — to utrzymanie kierunku, a trzeba teraz lawirowa pord ska i jakich paskudnych wdow. Czasem z koniecznoci zawracam i szukam nowego przejazdu. To pieko Bahar-es-szejtan, po arabsku Morze Diaba, gibli z jego szaleczymi porywami mija po trzech dniach. Docieramy do fortu Koro-Toro. Zaproszeni przez dowdc rozkoszujemy si chodem wewntrz murw. Podczas obiadu usuguje, nie, to nieodpowiednie okrelenie — po prostu dyskretnie celebruje przy posiku ona komendanta fortu. Pikna, wysoka, o krlewskich ruchach, czarna dziewczyna. M, widzc nasze pene zachwytu spojrzenia i domylajc si rzucanych pgbkiem uwag, z dum owiadcza, e on sprowadzi a z plemienia Tussi, znad jeziora Kiwu (Ruanda Urundi). Posterunek mieci si w wielkim, pomalowanym na biao forcie. Czworobok paro-metrowych murw wyrastajcych z piasku, otoczony wypeniajcym go stopniowo, wzgrzem piasku. Na nim zespolone cile z murami, wycitymi w blanki i strzelnice, wiecz go zabudowania poczone w jeden labirynt z kwadratowym dziedzicem. Tu mieszcz si izby zajmowane przez komendanta, sala rozpraw i przyj, pokoje gocinne, koszary (przez cay dzie zobaczyem 2 onierzy — byoby nietaktem pyta komendanta o „stan zaogi", ale przypuszczam, e nie przerasta on o 25% tego, co widzielimy), dalej magazyny, kuchnia i wizienie, od ktrego klucza jeden z onierzy bezowocnie poszukiwa ju od dwch godzin, a aresztowany w tym czasie siedzia sobie przed fortem na wydmie razem z rodzin, a wcieky na niezdarnego onierza komendant kaza mu si wynosi do Szejtana. Od frontu bastionu — par chaupek 20 staych mieszkacw osady, studnia obudowana dachem i cianami, a gdzie tam dalej o 705 km (tak wynika z oblicze) Fort Lamy. Reszta to piasek. Z lewej strony piaski, z prawej, tu pod murem dwa kolczaste drzewka i znw piasek a do horyzontu, z tyu... piasek... piasek... a do Morza rdziemnego, te drobne 3050 km. To wszystko nakryte czap sonecznych promykw tak grzejcych, e mier w lodwce wydaje si rozkosznym zgonem. Tak wyglda egzotyczny fort. Obrazu dopenia daleki, jkliwy ton przesypywanych wiatrem piaskw. Najblisz okolic wiatry omijaj przez wiksz cz doby, co mogo by jedn z przyczyn obrania miejsca na budow fortu. Jest to te miejsce z wod i kocz si tu wielkie, wdrujce wydmy, a zaczyna rwnina, lekko pofadowana, przechodzca w pustynn sawann. W Koro-Toro, prcz miych wspomnie, pozostawiem lub, by moe, „pozostawiono mi" telek, may sztylet, otrzymany w prezencie od jednego z poznanych nomadw w Tibesti. Taki sztylet na skrzanej opasce, prostej lub splatanej, nosz mczyni na lewym przedramieniu. Miaem go w kabinie obok siedzenia. Mg sam wypa w czasie wysiadania na trasie lub po prostu znikn, gdy STAR sta cay dzie przed fortem. By to jedyny niejasny przypadek w okresie caej wyprawy. egnani przez gocinnego komendanta, jego on i maego synka, robimy gospodarzom zdjcia. Ruszamy, obdarowani na drog wielkim udcem, lekko podwdzonym, jakiego zwierzaka oraz piecztk w dzienniku ekspedycji: „l Regiment du Tchad Koro-Toro — Chef de Poste". Z informacj, e czasami z Fort Lamy, raz lub dwa razy w miesicu, przyjeda tu samochd, zanurzamy si w piaski. Przez Faya Largeau do Fort Lamy stolicy Czadu. Tam skoczy si pustynia. Przejechalimy podobno najtrudniejsze odcinki, przejechalimy je bez jakiejkolwiek awarii samochodu. Jestem mu za to wdzizny. Czowiek i maszyna dotarli tam, gdzie jeszcze s pierwotne lady czowieka i narzdzia. Samochd, to wspczesne narzdzie na co dzie czowieka 20 wieku, pomaga odnajdywa lady naszych praprzodkw. Pomimo e przebyem ca tras bez jakiejkolwiek awarii, drugi raz, ze wzgldu na ryzykowne warunki, nie zdecydowabym si na jazd tak tras tylko jednym samochodem. Chyba e przebiegaaby ona przez... pustyni Kalahari.
Dobieslaw Walknowski ---------------------------------------------- Mgr Dobieslaw Walknowski, projektant form przemysowych, podrnik i etnograf, w latach 1963—1970 bra udzia w odlegych wyprawach podejmowanych na polskich samochodach ciarowych „Star-25" i „Star-66". Przemierza w nich jako uczestnik ekspedycji paleontologicznych PAN bezdroa Mongolii (1963, 1964, 1965), jako uczestnik ekspedycji Klubu Wysokogrskiego w Hindukusz — gry Afganistanu (1966), jako kierownik polsko-wgierskiej wyprawy badawczej — bezludne obszary Afryki (1967) i wreszcie jako kierownik zorganizowanej przez „Polmot" podry akwizycyjno-dowiadczalnej — kraje Bliskiego Wschodu oraz rodkowej i Poudniowej Azji (1970). Obok zamieszczamy spisane specjalnie dla Czytelnikw „M.T." jego wraenia z najtrudniejszej prby, ktr i dla czowieka, i dla maszyny byo pokonanie Sahary |
Oceny |
Brak ocen. Moe czas doda swoj?
|
|